sobota, 12 października 2013

Rozdział 10

- Co masz na myśli, Bonnie?- zapytałam ponownie z rosnącym niepokojem.
- Caroline, naprawdę mi przykro, że to ja muszę ci o tym wszystkim powiedzieć...- przerwała na chwilę.- Pamiętasz tą małą dziewczynkę w szpitalu?- przytaknęłam.- To Charlotte Mikaelson, pięcioletnia córka Klausa.
- O czym ty mówisz, przecież, Klaus nie ma żadnych dzieci!- krzyknęłam podnosząc się z miejsca.- Nie wierzę, powiedziałby mi o tym.
- Uspokój się- powiedziała moja przyjaciółka.- Bał się, że wasz związek jest jeszcze zbyt świeży żebyś poznała jego dziecko- zaczęła tłumaczyć.- Sama musisz przyznać, że jeszcze się dobrze nie poznaliście.
- Poznanie dziecka to naprawdę poważna sprawa- przyznałam.- Ale to nie znaczy, że nie musiałam o niej wiedzieć!- byłam jeszcze bardzo zdezorientowana.- Jak długo o tym wiesz, Bonnie?
- Od dnia, w którym Elena trafiła do szpitala- odpowiedziała.- Charlotte również trafiła na mój oddział i wtedy Klaus do niej przyjechał. Poprosił żebym nic ci nie mówiła, ponieważ sam chce to zrobić. Jednak za długo to już trwa, musiałam sama ci to powiedzieć.
- Naprawdę jesteś cudowną przyjaciółką- powiedziałam kąśliwie.- Zresztą sama to z nim wyjaśnię.
- Powinnaś najpierw trochę ochłonąć- wtrąciła Elena, jednak ja już nie słuchałam żadnej z nich tylko chwyciłam kluczyki od samochodu i jak burza wybiegłam z naszego mieszkania.

***

Cała gotowałam się w środku ze złości. Obmyślałam co powiem Klausowi kiedy już stanę w jego biurze, a może po prostu od razu go zabiję? Zaparkowałam samochód i weszłam do budynku. Z prędkością światła pokonałam piętra i stanęłam przed drzwiami jego gabinetu,
- Pan Mikaelson jest bardzo zajęty- próbowała mnie powstrzymać jego sekretarka.
- Mnie musi przyjąć, więc lepiej nie wchodź mi w drogę, Jessico- powiedziałam złowrogo i z impetem otworzyłam drzwi, zupełnie tak samo jak za pierwszym razem.- Ty kłamliwy, arogancki dupku!- wrzasnęłam stojąc już przy jego biurku.- Jak śmiałeś mi nie powiedzieć, że jesteś ojcem?
- Bonnie, jednak ci powiedziała- odparł, spokojnie podnosząc się z fotela.
- Myślałeś, że moja najlepsza przyjaciółka będzie w nieskończoność to przede mną ukrywała?!- zapytałam wrzeszcząc jak jakaś wariatka.
- Ja chciałem ci to powiedzieć!- on również zaczął podnosić głos.- To jest moja córka i moja prywatna sprawa.
- Czyli ja to tylko osoba bez większego znaczenia?
- Nie to chciałem powiedzieć- odparł.- Powinnaś dowiedzieć się o Charlotte ode mnie, a nie od osoby postronnej- powiedział już spokojnie.- Nie wiedziałem jednak czy jesteśmy ze sobą na tyle blisko żebyś mogła poznać moją córkę.
- Wiesz co, ja naprawdę uwierzyłam, że ci na mnie zależy- powiedziałam.- Boli mnie, że nie powiedziałeś mi o tak bardzo istotnym szczególe jak posiadanie dziecka- przerwałam na chwilę- nie widzę dla nas jak na razie żadnej szansy.
- Przez to, że nie jestem bezdzietnym kawalerem?- zapytał ze złością.
- Niklaus, tutaj nie chodzi o twoje dziecko, tylko o to, że chciałeś budować nasz związek na kłamstwie- odpowiedziałam.- Nawet jeżeli powiedziałbyś mi o tym w pewnym momencie, to kiedy on by nadszedł? Co wtedy? Jakbyś wyjaśnił to, że ja nie wiem od początku?
- Caroline, jak ty nic nie rozumiesz!- nagle wybuchnął.- Wyraziłaś swoje zdanie, więc lepiej już sobie idź, nie martw się zostawię cie w spokoju- pokazał mi drzwi.
Wyszłam z jego firmy z dziwnym bólem. Kiedy jechałam tutaj z zamiarem rozszarpania Klausa na strzępy, byłam święcie przekonana, że to śmierdzący oszust, a teraz nie wiedziałam już nic. Niczego nie wyjaśnił do końca, nie żałował. Miałam przeczucie, że jeszcze coś ukrywa. To koniec naszego związku, jeszcze za nim się na dobrze rozwinął.

***

- Zwyczajnie powiedział, że niczego nie rozumiem- wyżalałam się dziewczynom.
- Ale to ty kazałaś mu iść do diabła- powiedziała Elena podając mi pudełko lodów czekoladowych.- Na prawdę, aż tak ciężko przełknąć ci wiadomość o jego córce?
- Nie chodzi o Charlie, to cudowne dziecko- spojrzała na mnie pytająco.- Poznałam ją w szpitalu, nie uwierzysz, bawiła się samochodami i chce zostać kierowcą rajdowym albo mechanikiem.
- To do diaska o co ci chodzi?- wtrąciła się do rozmowy Bonnie.- Sama wiesz do czego się czepiasz?
- Dziewczyny on mnie okłamał- powiedziałam.- Sama jeszcze nie tak dawno miałaś do niego jakieś "ale" Bonnie.
- Przyznaje, jakoś za nim nie przepadałam, ale zobaczyłam jaka jesteś przy nim szczęśliwa i zmieniłam o nim zdanie- odparła spokojnie.
- Może porozmawiaj z nim, zanim skreślisz go z listy potencjalnych facetów- podpowiedziała Elena.- No w sumie to miał racje nie mówiąc ci od samego początku o dziecku- spojrzałam na nią pytająco- no bo co byś sobie pomyślałam gdyby powiedział od razu "Cześć jestem Klaus i mam córkę, chcesz się ze mną umówić?". Chciałabyś żeby tak się zachował?
- Oczywiście, że nie, ale przecież zawsze mógł powiedzieć zanim zaczęło mi zależeć i się rozczarowałam
- Zależy ci na nim?- zapytała Bonnie.- Nie przeszkadza ci, że ma dziecko, więc czemu mu nie wybaczysz i grzecznie nie poprosisz o to żeby ci opowiedział o matce Charlotte i o samej Charlie?
- Dziewczyny, myślicie, że powinnam przejść nad tym do porządku dziennego?- zapytałam.
- Ja tam uważam, że powinniście szczerze ze sobą porozmawiać i zacząć od początku jednak już w trójkę- powiedziała Elena.- Zawsze, przecież chciałaś mieć dzieci.
- No owszem, ale mężczyzna z dzieckiem to co innego- odparłam.- Co jeżeli Charlie mnie nie polubi, wtedy nie będziemy mogli z Klausem stworzyć normalnego związku.
- Dlaczego tak wybiegasz w przyszłość Caroline?- zapytała Bonnie.- Zobaczysz jak wszystko się ułoży.
- Zadzwoń do niego i umówcie się na spotkanie- podsunęła Elena.
Minęła jeszcze godzina zanim rozeszłyśmy się po naszych sypialniach. Postanowiłam zrobić tak jak radziły mi dziewczyny, wzięłam telefon i zadzwoniłam do Klausa.
- Niklaus Mikaelson, słucham?-  odebrał po dwóch sygnałach.
- Klaus, to ja Caroline- powiedziałam.- Przepraszam, że dzwonie tak późno, ale musimy porozmawiać.
- Nic nie szkodzi, o czym chciałaś porozmawiać?- zapytał po chwili.
- Możemy się jutro spotkać? W porze lunchu, przyjadę do twojej firmy.
- Będę na Ciebie czekał, dobranoc Caroline- rozłączył się.
Czy, aby na pewno dobrze robię?- zastanawiałam się, zasypiając.
___________________________________________________________
Macie kolejny rozdział. Jest beznadziejny, ale tak Klaus jest tatusiem i to nie jest jego tajemnica, ponieważ zmieniłam zdanie i to nie skłóci go z Caroline tylko jeszcze zbliży. W kolejnym rozdziale usłyszycie opowieść o matce Charlie. Postaram się żeby był zdecydowanie lepszy.

3 komentarze:

  1. Rozdział jest super ! :D Klaus tatusiem <3 Miejmy nadzieje , że to nie Hayley jest mamusią xd tak jak w The Originals xd
    Nie wiem ,dlaczego uważasz , że rozdział jest beznadziejny .Mi bardzo się podoba , szczególnie to jak Caroline wybuchła :3 Lubię ją taka :]
    Czekam na kolejny rozdział !
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bombowa kłótnia :-D jestem ciekawa co jeszcze ukrywa Klaus

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, cudny :D Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy