piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 14

Przeciągnęłam się leniwie w pościeli. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po sypialni, Nika nie było. Wstałam z łóżka i zajrzałam do łazienki, nikogo. Założyłam jego koszulę leżącą na krześle i wyszłam do salonu. Tam również go nie zobaczyłam, gdzie on się do diaska podział. Na aneksie kuchennym znalazłam karteczkę.
Wyszedłem po coś na śniadanie dla nas
                                                                                              Klaus.
Urocze, że tak się o wszystko troszczy. Jednak mnie interesowało już zupełnie co innego. Kiedy go nie ma, mogę sobie bezkarnie buszować po jego mieszkaniu. Wiem, wiem to brak kultury żeby grzebać w cudzych rzeczach, ale co ja poradzę na to, że jestem z natury istotą ciekawską. Weszłam do pierwszego pokoju i od razu trafiłam do pokoju zajmowanego na co dzień przez Charlotte. Jak mogłam się domyślić nie przypominał on pokoju typowej dziewczynki. Pełen samochodów i kolejek był jak dla kilku letniego chłopczyka. Postanowiłam nie naruszać jej prywatności i wyszłam. Kolejny pokój mnie rozczarował, ponieważ był zwykłym pokojem gościnnym. Natomiast w ostatnim pokoju doznałam szoku. Była to jak się dowiedziałam oaza Klausa. Przy ścianach stały olbrzymie stoły, a na nich leżały obrazy. Przeróżne krajobrazy, portrety, pejzaże. Jednak moją uwagę przykuł portret przedstawiający Tatię. Wzięłam go do rąk i zaczęłam się przyglądać jej pięknej, młodej twarzy. Czy Klaus nadal kochał ją mocniej ode mnie? Czy nadal wracał wspomnieniami do ich wspólnie spędzonych chwil? Czy byłam dla niego tylko pocieszeniem? Moje ponure rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Dziwne, przecież Klaus miał klucze. Zamknęłam pracownie i podeszłam do drzwi wejściowych. Delikatnie je uchyliłam i zobaczyłam, że stoi w nich Katherine.
- Katherine- uśmiechnęłam się do niej.- Przepraszam za mój strój, ale co ty tutaj robisz tak wcześnie?
- Chciałam zobaczyć się z Klausem- spojrzała na mnie wymownie.- Czy jest w domu?
- Niestety wyszedł na zakupy i jeszcze nie wrócił- odpowiedziałam.- Możesz na niego poczekać.
- Nie dziękuje- powiedziała.- Dzieci na mnie czekają, ale czy mogłabyś przekazać coś Klausowi?
- Oczywiście, co tylko zechcesz- odparłam i znów się uśmiechnęłam. Wyciągnęła  z kieszeni kopertę i podała mi ją.- Nie martw się na pewno mu przekaże gdy tylko wróci do domu.
- Dziękuje ci, Caroline- uśmiechnęła się.- Pójdę już, trochę się spieszę. Do zobaczenia, miłego dnia.
Zamknęłam drzwi i odłożyłam kopertę na szafkę przy drzwiach. Wróciłam do pracowni i zaczęłam ponownie podziwiać niezaprzeczalny talent Klausa. Usłyszałam jak otwierają się drzwi i przestraszona wybiegłam z pokoju.
- Jesteś nareszcie- podeszłam do niego.- Już myślałam żeby wysłać za tobą poszukiwania- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.
- Chciałem żebyś miała wszystko co najlepsze, kochanie- odpowiedział.- Jak tam twój dzisiejszy nastrój?
- Wyśmienity, chciałabym żeby ten poranek trwał wiecznie- powiedziałam, przytulając się do niego.
- Wiesz, że takie poranki możemy mieć razem do końca życia?
- Co to, oświadczyny?- zaśmiałam się.
- Nie, moje oświadczyny będą idealne- powiedział.- Takie, których nie zapomnisz do końca życia.
- Ale wiesz, że będziesz się musiał bardzo postarać, żeby zostać przyjętym?- zapytałam figlarnie się przy tym uśmiechając.
- Nawet nie wiesz jak bardzo będę się starał- odpowiedział.- Nie masz pojęcia jak seksownie wyglądasz w mojej koszuli. Może odpuścimy sobie śniadanie i wrócimy do sypialni?
- Z wielką przyjemnością, panie Mikaelson- chwyciłam go za rękę i wróciliśmy do łóżka.
- No cóż, bardzo ci do twarzy w tej koszuli, ale musimy się teraz jej pozbyć- powiedział ściszonym głosem i zaczął rozpinać guziki i całować każdy odsłonięty skrawek mojego ciała.- Jeden guziczek, drugi guziczek, trzeci guziczek...- niestety nasze pieszczoty zostały przerwane przez kolejny dzwonek do drzwi.- Cholera, ludzie to mają wymarzone wyczucie czasu- powiedział Klaus i poszedł otworzyć drzwi.
- Mamo, Charlie, co wy tutaj robicie tak wcześnie- usłyszałam po chwili. Zerwałam się z łóżka, ściągnęłam koszulę i zaczęłam wciągać moją sukienkę.
- Charlie, nie mogła się doczekać żeby cie zobaczyć i obudziła wszystkich domowników tylko po to żeby ktoś zawiózł ją do domu- usłyszałam głos Esther. Weszłam do łazienki i doprowadziłam włosy i resztki makijażu do porządku. Odetchnęłam głęboko kilka razy i wyszłam.
- Mamusiu Caroline, jesteś tutaj- podbiegła do mnie Charlie. Wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam. Widziałam jak Esther i Klaus przyglądają się nam bardzo zdziwieni.
- Nie wiedziałam, że tutaj nocujesz Caroline- powiedziała matka Klausa.- Mogłeś mnie uprzedzić Niklaus, zatrzymałabym Charlie dłużej w domu. Słysząc jej słowa i widząc wymowne spojrzenie, zarumieniłam się, aż po cebulki włosów.
- Klaus, ja pojadę teraz do domu i wrócę po południu- powiedziałam stawiając Charlie na ziemi.- Nik, zapomniałabym, rano była tutaj Katherine i zostawiła dla ciebie jakąś kopertę, leży na szafce przy drzwiach wejściowych. Do zobaczenia później, do widzenia miło było panią zobaczyć- zabrałam swój płaszcz i wyszłam.

***

Klaus nie odezwał się do mnie przez całe popołudnie i powoli zaczynałam się martwić. Nie odbierał telefonu, nie było go w domu, a od jego siostry dowiedziałam się, że pojechał do swojej firmy. Zrobiłam to samo, jako że były jeszcze święta nikogo nie było. Wjechałam windą na ostatnie piętro i weszłam do gabinetu Nika. Siedział pochylony nad jakimiś papierami i nawet nie podniósł głowy kiedy weszłam.
- Niklaus, możesz mi powiedzieć dlaczego nie odbierasz moich telefonów?- zapytałam.- Czy zrobiłam coś nie tak? Dlaczego przyjechałeś do pracy, przecież są święta?- podniósł głowę i wreszcie na mnie spojrzał.
- Musiałem się odprężyć, praca mi pomaga- powiedział.- Chodź tutaj- poprosił, podeszłam do biurka.- Nie tam, chodź do mnie- podeszłam do niego dość niepewnie. Chwycił mnie w talii, posadził sobie na kolanach i zaczął namiętnie całować. Poczułam, że zaczął rozpinać moją bluzkę i oderwałam się od niego.
- Klaus, chcesz to zrobić tutaj? Zwariowałeś- powiedziałam, widząc jego pożądliwe spojrzenie 
- Dlaczego nie, tutaj przynajmniej nikt nam nie przeszkodzi- odpowiedział nieskrępowany niczym. Ściągnął moją bluzkę i zaczął mocować się ze spodniami. Po chwili już pozbył się mojej bielizny i rozpiął swój rozporek. Zdziwiłam się widząc jak bardzo był podniecony. Chrzanić to, ja też byłam podniecona więc kiedy we mnie wszedł byłam wniebowzięta. Zaczął się poruszać najpierw bardzo powoli, później coraz szybciej, a ja chętnie wychodziłam mu na spotkanie. Wszystko co teraz robiliśmy było tak różne od naszych nocnych pieszczot. Teraz oboje dążyliśmy tylko do osiągnięcia orgazmu. Klaus zaczął jeździć zębami po mojej szyi,a ja bezwstydnie odchyliłam głowę żeby zrobić mu lepszy dostęp. Jeszce chwilę oboje pracowaliśmy biodrami i w tym samym momencie osiągnęliśmy spełnienie. Trzymałam Klausa mocno za ramiona całkowicie odprężona i bardzo senna. Nie rozmawialiśmy, nie powiedzieliśmy ani słowa i nagle poczułam się bardzo samotna i lekko zadrżałam. Poczułam jak Klaus obejmuje mnie ramionami i całuje w czubek głowy. 
- Przepraszam, wiem że nie powinniśmy tego robić tutaj- usłyszałam jego głos. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Co w ciebie wstąpiło?- zapytałam.- Wiesz, że już zaczęłam zastanawiać się czy coś ze mną nie tak?
- Potrzebowałem cie- odpowiedział.- Miałem ciężki dzień i nie chciałem wyładowywać się na tobie.
- Czy coś się stało? Czy chodzi o list, który przyniosła dzisiaj rano Katherine- zapytałam podnosząc się z jego kolan. Wyciągnął chusteczki i podał mi jedną. Wytarłam się i doprowadziłam swoje ubranie do porządku, Klaus zrobił to samo.
- Będę miał trochę problemów w pracy- odpowiedział.- Ten list był właśnie tego przesłanką.
- Nie chce żebyś się tym przejmował- uśmiechnęłam się promiennie.
- Właśnie sobie przypomniałem- powiedział nagle.- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Charlie powiedziała do ciebie mamusiu?- zapytał zaciekawiony.
- Nie miałam sposobności, poza tym musiałam sama się z tym oswoić- odpowiedziałam, przyglądając się jego rozpromienionej twarzy.
- Nie cieszysz się?- zapytał.- Wiele to dla mnie znaczy, że Charlie tak szybko cie pokochała, zupełnie jak ja- poczułam rozprzestrzeniające się ciepło na sercu.
- Ja również kocham was oboje jakbyście już byli moją rodziną- odpowiedziałam.
- Czyżby ktoś tutaj domagał się prawdziwych oświadczyn?- zapytał śmiejąc się Klaus.
- Oj nie kpij ze mnie- ofuknęłam go.- Ja się będę już zbierać- powiedziałam, podnosząc się z krzesła.
- Jak to, dokąd się wybierasz?- zapytał.- Myślałem, że spędzimy wieczór razem.
- Źle myślałeś, kochanie- odparłam.- Dziewczyny wracają za godzinę do domu, mam zamiar je przywitać. Trzeba było nie ignorować moich telefonów, to byś wszystko dokładnie wiedział.
- Czyli jesteś na mnie zła i to ma być kara- powiedział Nik. Podeszłam do niego, nachyliłam się, oparłam ręce po bokach fotela, pocałowałam przelotnie w usta i powiedziałam.
- Traktuj to sobie jak chcesz. ale obiecuje, że warto będzie czekać na godzenie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo- wyprostowałam się i wyszłam z jego gabinetu.
_______________________________________________________
Wiem, że rozdział jest taki sobie, ale niedługo akcja się rozkręci. Nawet nie wiecie co się szykuje. Kolejny rozdział po 10 stycznia.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kolejna nominacja do Liebster Award:)

Znów dostąpiłam zaszczytu i zostałam nominowana do Liebster Award przez Mrs.X z http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/, której serdecznie dziękuje nie tylko za nominowanie mnie, ale za wszystko.

Oto pytania jakie zadała:

1. Jakiej muzyki słuchasz?
Wszystkiego co mi wpadnie w ucho.
2. Jaki masz cel w życiu?
Zdobyć wymarzony zawód, założyć rodzinę i być szczęśliwą.
3. Czego się najbardziej boisz?
Węże i pająki.
4. Czego nienawidzisz w ludziach?
Jeżeli są fałszywi i nie potrafią powiedzieć ci prosto w oczy co o tobie myślą.
5. Co daje ci największą radość?
Przebywanie z moimi bliskimi.
6. Jaki typ książek lubisz czytać?
Kryminały, moja kolejna miłość:)
7.  Bez czego nie potrafisz żyć?
Jest wiele takich rzeczy, może muzyka.
8. Co zawsze chciałaś zrobić, ale zabrakło ci odwagi?
Zawsze chciałam skoczyć ze spadochronem, ale strasznie się boje.
9. Często kłamiesz?
Nie wydaje mi się, ale czasami się zdarza.
10. Jakie są twoje ulubione strony internetowe?
Facebook:)
11. Co ci się w sobie podoba?
Moje cechy charakteru.

Kolejny raz ja nie nominuje nikogo. Wiem, że powinnam, ale większość blogów jakie znam zostały już nominowane, więc nie będę się powtarzać. Rozdział no cóż, może przed nowym rokiem tak jak pisałam wcześniej. Będzie się działo mówię wam. Teraz pochwalę się wam moim sukcesem: Jestem kierowcą!!!! Tak dzisiaj zdałam egzamin praktyczny i zrobiłam sobie najlepszy prezent na święta. Chociaż jeszcze to do mnie nie dotarło. Czekajcie na rozdział! Zapomniałabym muszę nadrobić mnóstwo rozdziałów na waszych blogach i byłoby łatwiej gdybyście zostawiali adresy w Spamie.

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 13

Dwa tygodnie później:

Ostatnie dni spędziłam jak w jakimś pięknym śnie. Codziennie spotykałam się z Klausem i Charlie, którą uwielbiałam z każdym dniem bardziej. Mała była naprawdę cudowna. Zaskakiwała swoim indywidualizmem, a jednocześnie była przepełniona dziecięcą radością i ciekawością świata. Razem z Klausem każdego dnia spędzaliśmy długie godziny na obmyślaniu jakiś interesujących atrakcji żeby tylko Charlie, śmiała się wniebogłosy. I tak przez ostatnie kilka dni byliśmy na lodowisku, które Klaus przypłacił kilkoma siniakami na tyłku, jeździliśmy na sankach, zbudowaliśmy wielkiego bałwana i piekliśmy bezy, które zamieniły się w wielką wojnę cukrzanom. Jednak teraz stojąc przed biurowcem firmy Klausa nie czułam się zbyt pewna siebie. Czekało mnie bardzo ciężkie zadanie. Wigilia zbliżała się wielkimi krokami, a ja musiałam zawiadomić go, że moja mama zaprosiła nas na wigilijną kolacje. Nie powiedziałam jeszcze rodzinie o tym, że Klaus ma dziecko i łączy nas coś więcej niż przyjaźń. Wzięłam głębszy wdech i weszłam do budynku. Wjechałam na piętro, przywitałam się z Jessicą i zapukałam do gabinetu Klausa, a po krótkim "proszę wejść" niepewnie przekroczyłam próg.
- Kochanie, co za niespodzianka- wstał za biurka i podszedł do mnie- mieliśmy się zobaczyć dopiero za dwie godziny. Czy coś się stało?
- Nie nic, po prostu się stęskniłam- to była szczera prawda.- Muszę ci powiedzieć coś ważnego.
- Brzmi bardzo poważnie- uśmiechnął się czule.- Mów zanim zacznę się bać.
- Nabijasz się ze mnie, a to naprawdę coś ważnego- szturchnęłam go lekko w bok.- Moja mama zaprosiła nas na kolację wigilijną- ze zdziwieniem spostrzegłam, że uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ten uśmiech ogarnął również jego oczy.
- Caroline, czy to ma być takie straszne, że robisz minę jakby skazano cie na śmierć?- zapytał przekornie.- To oczywiste, że twoja rodzina chce mnie poznać. Chyba mnie nie zjedzą, co?- widząc moją naburmuszoną minę dodał szybko.- Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz? Ty dałaś sobie radę z moją rodziną, to dlaczego ja mam nie dać sobie z twoją?
- Klaus, nie rozumiesz?- zapytałam dramatycznie.- Moja mama będzie cie przesłuchiwała, jak każdego mojego faceta. Zaraz zacznie wypytywać o nasze zamiary, jest nawet w stanie wkręcić sobie, że już bierzemy ślub. Wyobrażasz sobie jaki to będzie koszmar? Oni nie wiedzą jeszcze o Charlotte- wziął mnie w ramiona.
- Do Wigilii zostało jeszcze kilka dni, prawda?- zapytał, nie oczekując na odpowiedź.- Możemy spotkać się z twoją rodziną i wyjaśnić im wszystko- uspokajał mnie jak zwykle.- Później pójdziemy na kolację do twojej rodziny, zabierzemy Charlotte i zobaczymy jak będzie.
- Jak to możliwe, że zachowujesz się tak spokojnie?- zapytałam patrząc na niego i pierwszy raz się uśmiechając.- Jak wytrzymujesz z taką królową dramatu jak ja?
- Kocham tą królową dramatów, nie zależnie od wszystkiego- pocałował mnie delikatnie.- Nie zapominaj również o Balu Bożonarodzeniowym organizowanym przez moją matkę.
- Nie zapomniałam, mam już nawet sukienkę- pochwaliłam się.- To będą udane święta, prawda?
- Jedne z najlepszych w naszym życiu- powiedział.- Teraz chodź, zjemy razem lunch.

***

Staliśmy przed domem moich rodziców w piękny wieczór wigilijny. Nie denerwowałam się tak jak kilka dni temu, kiedy staliśmy dokładnie w tym samym miejscu z zamiarem powiedzenia o wszystkim całej mojej rodzinie. Jeszcze teraz pamiętałam przecudowną reakcje mojej mamy na wieść o tym, że jestem z Klausem, a on ma córkę. Nasza prywatna rozmowa utwierdziła mnie w przekonaniu, że zbyt mocno wątpiłam w wyrozumiałość mojej rodziny.

- Córeczko, dlaczego nic wcześniej nam nie powiedziałaś?- zapytała z lekkim wyrzutem.
- Zrozum, nie chciałam żebyś jakoś za bardzo to przeżywała- próbowałam wszystko wyjaśnić.- Pamiętaj, że każdego mojego poprzedniego chłopaka traktowałaś jako przyszłego zięcia- przypomniałam jej.- Nie zapominaj, że jest jeszcze Charlotte, nie wiedziałam jak zareagujecie kiedy powiem, że spotykam się z mężczyzną, który jest ojcem.
- Caroline, przecież Charlotte nie jest tutaj żadnym problemem- powiedziała poważnie.- To przecudowne dziecko i jakie inteligentne jak na swój wiek, a Klaus to wspaniały mężczyzna, na którego zasłużyłaś. Pamiętam, że zawsze chciałaś mieć właśnie taką rodzinę- przerwała i po chwili dodała szybko.- Wiem, wiem zawsze zbyt przeżywam twoje związki, ale to wszystko przez to, że chciałabym żeby wszystkie moje dzieci wreszcie znalazły swoje szczęście. Mogę ci jednak obiecać, że nie będę się wtrącać do twojego życia, chyba że poprosisz mnie o radę.
- Dziękuje ci mamo, wiesz że cie kocham, prawda?- przytuliłam się do niej najmocniej jak potrafiłam.
- Wiem, wiem córeczko- odparła.- Ja też kocham cie najmocniej na świecie.

To będzie naprawdę udany wieczór. Spojrzałam na Klausa, wzięłam Charlie za rączkę i zapytałam:
- Jesteście gotowi?- pokiwali posłusznie głowami. Zapukaliśmy i weszliśmy do domu po tym jak mama otworzyła nam drzwi.
- Nareszcie jesteście- powiedziała uśmiechnięta.- Wszyscy już przyjechali i czekaliśmy tylko na was- uściskała nas wszystkich po kolei.- Charlie możesz dołączyć do Phillipa, Janette i Oscara, którzy bawią się w salonie. Charlie popędziła podekscytowana do moich kuzynów.- A wy możecie dołączyć do pozostałych w pokoju obok.
- Nie potrzebna pani pomoc?- zapytał Klaus.- Ja chętnie pomogę.
- Bardzo ci dziękuje- odpowiedziała wdzięczna.- Jednak nie musisz, powinieneś wiedzieć, że kuchnia to moje królestwo, do którego rzadko kto ma wstęp.
Posłusznie poszliśmy do pozostałych. Napadło na nas stado ciotek, wujków, moi bracia i ojciec. Oczywiście przy kolacji mieliśmy tylko dwa tematy polityka i rodzinne problemy nagromadzone przez cały rok. Niestety nie mieliśmy z Klausem ani chwili dla siebie. Dopiero kiedy cała rodzina rozsiadła się w salonie, ja po położeniu Charlotte w mojej dawnej sypialni, postanowiłam wyjść do ogrodu żeby się przewietrzyć.
- Tutaj się chowasz- usłyszałam za sobą ten cudownie znajomy głos. Klaus podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w talii.
- Musiałam chwilę odetchnąć świeżym powietrzem- powiedziałam opierając się o niego.- Przepraszam za to całe zamieszanie. Wiem, że moja rodzina nie jest podobna do twojej.
- Twoja rodzina jest jak najbardziej w porządku- odpowiedział.- Wiedziałem o tym kiedy się zdecydowałem na nasz związek- dodał.- Powinnaś bardziej wierzyć w siebie i swoją rodzinę.
- Wiem, moja mama zaproponowała, że możemy zostać tutaj na noc- powiedziałam.- Jednak jeżeli chcesz mogę iść obudzić Charlie i wrócimy do Nowego Jorku. Jutro jest bal twojej mamy, więc powinniśmy wracać.
- Jesteś zmęczona, ja też, a Charlie już śpi, więc wolałbym skorzystać z gościnności twojej mamy- powiedział i mocniej mnie uścisnął. Czułam się jak w najbezpieczniejszym miejscu na świecie.
- Masz racje potrzebny nam odpoczynek, chodźmy powiemy wszystkim dobranoc i pójdziemy się położyć- chwyciłam jego dłoń i weszliśmy z powrotem do domu.

***

Następnego dnia wróciliśmy do Nowego Jorku. Krzątałam się samotnie po naszym mieszkanku, ponieważ dziewczyny były u swoich rodzina, a ja musiałam wyszykować się na imprezę mamy Klausa. Przez cały długi dzień byłam pozbawiona jego towarzystwa o Charlie już nie wspominając. Kiedy wybiła osiemnasta, wyszykowana zaczęłam krążyć po salonie oczekując przyjazdu Klausa. Jak tylko zabrzmiał dzwonek do drzwi, popędziłam w tym kierunku i z impetem otworzyłam, rzucając się w objęcia Nika. 
- Wow, chyba częściej musimy sobie robić dłuższą przerwę, skoro mają mnie czekać takie powitania- powiedział obdarzając mnie uśmiechem.
- Przestań, tak bardzo za tobą tęskniłam- nie chciałam wypuszczać go z moich ramion.- Lepiej się pospieszmy, chce jeszcze ucałować Charlotte na dobranoc.
- Nie martw się kochanie, Charlie czeka na ciebie jak na szpilkach- odpowiedział, powoli prowadząc mnie do samochodu. Droga upłynęła nam w ciszy. Jednak nie była to krępująca cisza, a jakiegoś swojego rodzaju porozumienie. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że przez najbliższe kilka godzin nie będziemy mieli spokoju. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, po przywitani z całą rodziną i nieskończenie długim składaniu życzeń Klaus chwycił mnie za rękę.
- Caroline, chodź Charlotte na ciebie czeka- powiedział cicho. Razem weszliśmy na górę i skierowaliśmy swoje kroki do pokoju Charlotte. Po długim wyściskaniu Charlie wreszcie weszła do łóżka. Cicho przeczytałam jej "Królewnę Śnieżkę". Klaus nachylił się nad córką i wyszeptał.
- Dobranoc córeczko, życzę ci bardzo magicznych snów- spojrzałam na niego wymownie.- Teraz zostawiam moje kobiety same, poczekam na ciebie przy schodach- i po cichu opuścił pokój.
- Caroline, to były najlepsze święta jakie miałam do tej pory- usłyszałam cichy głosik Charlie. Ucałowałam ją w czoło i szczelniej otuliłam kołdrą. Zostawiłam małą palącą się lampkę na szafce nocnej i już wychodziłam kiedy usłyszałam.- Kocham cie mamusiu, Caroline- na te słowa serce mi się ścisnęło z radości. Stałam przez chwilę przyglądając się jak Charlotte zapada w spokojny sen po czym wyszłam z pokoju. Klaus jak obiecał, tak czekał na mnie przy schodach. Zeszliśmy do salonu, wypiliśmy kilka lampek szampana i zatańczyliśmy kilka walców.
- Klaus, możemy już stąd wyjść, to był bardzo długi dzień- powiedziałam, przytulając się do jego ramienia.
- Oczywiście kochanie- odpowiedział.- Tylko pożegnamy się z moją rodziną i możemy wychodzić.
Jak powiedział tak właśnie zrobiliśmy i po jakiś trzydziestu minutach jechaliśmy już do naszych mieszkań.
- Nik mogę dzisiaj spać u ciebie?- zapytałam.- Dziewczyny wyjechały, a ja nie chce być sama.
- Oczywiście, że możesz- uśmiechnął się do mnie.- Nie miałem zamiaru zostawiać cie dzisiaj samej.
Nie mówiłam już nic więcej i resztę drogi pokonaliśmy znów w kompletnej ciszy. Kiedy przyjechaliśmy pod mieszkanie Klausa, pomógł mi wysiąść z samochodu i powoli weszliśmy do mieszkania. 
- Masz ochotę na odrobinę wina?- zapytał kiedy usiedliśmy na kanapie. Pokiwałam głową i po chwili przyjęłam od niego kieliszek - Wiem, że takie bale są nudne, ale mam nadzieję, że chociaż trochę ci się podobało.
- Spędzanie czasu z twoją rodziną zawsze jest dla mnie bardzo przyjemne- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Mogę poprosić jeszcze jeden kieliszek wina?
- Oczywiście- wstał i zaczął nalewać mi kolejny kieliszek czerwonego wina, a ja nie wiem czy to przez alkohol czy może planowałam to od początku. Podeszłam do niego uwodzicielskim krokiem, odwróciłam do siebie i wpiłam się w jego usta. Całowałam go jak jakaś wariatka, rozpinając guziki jego koszuli. Szło mi strasznie opornie dlatego w pewnym momencie zerwałam ją. Klaus nie został mi dłużny, ponieważ już po chwili byłam w samej bieliźnie. Sapnęłam niezadowolona kiedy oderwał się od moich ust.
- Caroline, nie chce cie do niczego nakłaniać- serce mi mocniej zabiło, kiedy spojrzałam w jego pociemniałe z pożądania oczy. Mimo tego całego napięcia on nadal był w stanie się powstrzymać.
- Wiem czego chce- powiedziałam.- Ciebie- po czym znów zaatakowałam jego usta.
Po chwili byliśmy już w sypialni, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
____________________________________________________________
Kolejny rozdział tak jak obiecałam!!!! Mam nadzieję, że się podoba. Właśnie taki miał być świąteczno- romantyczny. Niestety następny będzie w najlepszym razie po świętach w najgorszym po nowym roku. Tak więc, życzę wam wszystkim zdrowych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku spełnienia wszystkich waszych marzeń. Do napisania:)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Award za co wielkie podziękowania składam Mrs.X z bloga http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com. Oto pytania, które zadała:
1. Jak masz na imię?
Używam swojego drugiego imienia, ale skoro już chcecie wiedzieć to Jasemine. Nie ma to jak tata z zamiłowaniem do dziwacznych imion:)
2. Ile masz lat?
19.
3. Co cie skłoniło do założenia bloga?
Szczerze, nie miałam co robić, a że lubię pisać to stwierdziłam, że muszę spróbować swoich sił.
4. Damon czy Stefan?
Jak już muszę wybierać to Damon.
5. Podaj 3 swoje zalety i 3 swoje wady.
zalety:
- zawsze staram się wszystkim pomagać,
- jestem bardzo zawzięta,
- jestem towarzyska,
wady:
- za dużo gadam,
- jestem zbyt szczera, aż do bólu,
- najpierw robię, później się zastanawiam,
6. Twoje hobby.
Gra na fortepianie. Robię to codziennie, dawne marzenie zostać znaną pianistką. Mam na tym punkcie niezłego bzika.
7. Zwierzątko domowe. Lepszy pies czy kot?
Mam dwa koty i psa, nie potrafię zdecydować.
8. The Vampire Diaries czy The Originals?
Aktualnie wolę The Originals.
9. Ulubiony aktor/ aktorka?
Johnny Deep 
10. Ulubiona piosenka?
Man In The Mirror- Michaela Jacksona 
11. Kiedy masz urodziny?
16 kwietnia.

Jeszcze raz bardzo dziękuje. Teraz wiadomość odnośnie rozdziału, pojawi się 13 grudnia w piątek. Obiecuje, że się postaram aby był ciekawy i długi. Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale miałam urwanie głowy. Dzisiaj mam jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia, udało mi się zdać egzamin teoretyczny na prawo jazdy! Jeżeli ktoś się wybiera ostrzegam, to najcięższe warunki jakie mogą być. Do napisania:)
EDIT: Bardzo ważne pytanie odnośnie mojego nowego opowiadania. Stwierdziłam, że nie napiszę takiego typowego kryminału. Będzie to romans-kryminał. Możecie zajrzeć na http://igrajac-z-ogniem.blogspot.com/, jeżeli chcecie przeczytać fabułę. Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie również i na nowym blogu.

Obserwatorzy