- Caroline, oszalałaś- powiedziała Elena.- Zbieraj się, czas do pracy.
- O cholera, zapomniałam- zerwałam się z łóżka.- Mam za pół godziny spotkanie w wydawnictwie.
Kiedy już udało mi się wygramolić z domu, udałam się w stronę mojego samochodu. Niestety jak na starego gruchota przystało, nie chciał odpalić.
- Nie rób mi tego, staruszku- powiedziałam błagalnie. Spróbowałam jeszcze raz jednak bez skutku.
- Może pani pomóc- usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się gwałtownie.
- Klaus, co ty tutaj robisz?- zapytałam zaskoczona.
- Ratuję damę w potrzebie- uśmiechnął się łobuzersko.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam?- zapytałam.
- Nie możesz mi po prostu pozwolić przez chwile rycerzem na białym koniu?- odpowiedział pytaniem.- Wsiadaj podwiozę się gdzie sobie życzysz.
Jakoś niechętnie wykonałam jego polecenie. Wsiadłam do luksusowego Ferrari. Pierwszy raz w życiu miałam okazję przejechać się tak drogim i wygodnym samochodem.
- Zadzwonię do mechanika, zabierze twój samochód do warsztatu i dzisiaj po południu będziesz mogła go odebrać- przerwał moje rozmyślenia Klaus.
- Nie musisz niczego robić, sama to załatwię kiedy tylko wejdę do biura- nie chciałam mieć wobec niego długów wdzięczności.
- Nie zachowuj się niemądrze- zbeształ mnie delikatnie.- Załatwię to dziesięć razy szybciej- wyciągnął z kieszeni, wybrał, jakiś numer, chwilę z kimś rozmawiał po czym się rozłączył.- Załatwione- spojrzałam na zegarek. Byłam już spóźniona.
- Słuchaj Klaus, jestem ci wdzięczna, ale czy mógłbyś mnie już odwieźć do pracy, od piętnastu minut powinnam być na spotkaniu.
- Oczywiście- powiedział i odpalił samochód.
Dotarliśmy na miejsce w błyskawicznym tępię. Wyskoczyłam z auta, zabrałam swoją teczkę, podziękowałam i biegiem udałam się do biura. Nie chciałam czekać na windę więc zaczęłam wspinać się po schodach. Kiedy wreszcie dotarłam na trzecie piętro od razu wpadłam na szefa.
- Trevor, słuchaj wiem, że miałam być tutaj już prawię godzinę temu, ale zepsuł mi się samochód i...- natychmiast zaczęłam się tłumaczyć, jednak znowu usłyszałam za swoimi plecami głos.
- Wybacz Trevor, ale zająłem pannie Forbes sporo czasu dzisiejszego ranka- Klaus ponownie próbował wyciągnąć mnie z kłopotów.
- Nik, jasne, że rozumiem- mrugnął do mnie jednoznacznie.- Caroline, nie martw się spotkanie poprowadziła Anna z tego co wiem poradziła sobie, więc możesz spokojnie wrócić do domu.
- Do domu? Dlaczego?- zapytałam zszokowana.
- W naszym zawodzie nie każdy dzień zapełniony jest pracą- odpowiedział.- Pozwól jednak jeszcze na chwilę do mojego gabinetu- teraz zwrócił się do Niklausa.- Nik, mam nadzieję, że spotkamy się w piątek na rozgrywce tenisa?
- Pewnie, przyjacielu, teraz już nie przeszkadzam- pożegnał się i wyszedł.
Poszłam wspólnie z Trevorem do jego gabinetu.
- Jesteś niezadowolony z mojej pracy?- zapytałam natychmiast kiedy zajął miejsce za biurkiem.
- Skąd ten pomysł? Oczywiście, że nie- powiedział.
- Wysłałeś mnie do domu pod pretekstem braku obowiązków- odparłam.
- Już ci to tłumaczyłem- odpowiedział.- Mam tylko jedną prośbę, bądźcie dyskretni w swoim związku z Niklausem- oniemiałam.
- Co!? Jakim związku?- zapytałam oszołomiona.
- Żadnym tak tylko powiedziałem. Pomyślałem, że Nik wreszcie po pięciu latach samotności znalazł dla siebie odpowiednią kobietę- zaciekawił mnie tym, ale nie chciałam drążyć tematu.
- Pójdę już, wrócę jutro- już wychodziłam- nie martw się będę punktualnie- dodałam z uśmiechem.
***
Wyszłam z biurowca i natychmiast dostrzegłam piękne czarne Ferrari stojące kilka metrów ode mnie. Nie byłam pewna czy udawać, że go nie widzę i pójść poszukać jakiejś taksówki czy podejść i na niego nawrzeszczeć. Wybrałam tą drugą opcję. W czasie kiedy ja sterczałam jak głupia przed jego samochodem, Klaus powoli z niego wysiadł i nonszalancko oparł się o maskę.
- Proszę bardzo, teraz możesz na mnie nawrzeszczeć ile wlezie- powiedział spokojnie.- Doskonale zdaję sobie sprawę, że w tej chwili o tym marzysz.
- Jesteś bezmyślnym osłem!- krzyknęłam.- Jak mogłeś powiedzieć coś takiego Trevorowi!- powiedziałam jeszcze głośniej.- Wiesz o co pytał mnie mój szef, o nasz związek- odetchnęłam głęboko żeby się uspokoić.
- To nie moja wina, że Trevor posiada taką wybujałą fantazję- nadal był diabelnie spokojny.
- Masz to wszystko odkręcić, na waszym piątkowym spotkaniu, zrozumiano?- zbyt późno zorientowałam się, że właściwie mu rozkazuje.
- Tak jest, wasza wysokość- oświadczył z uśmiechem.
- Nie żartuj sobie z tej sprawy- powiedziałam spokojnie.
- Traktuje ją bardzo poważnie, moja droga- odparł.- Teraz jeżeli nie masz nic innego do roboty zapraszam na spacer po ulicach Nowego Jorku.
- Właściwie to uważam, że nie nadaje się w tej chwili na spacerowanie- odpowiedziałam.
- Nie daj się przekonywać- nacisnął delikatnie.- Poza tym ktoś mi niedawno obiecał dokończenie przerwanej rozmowy.
- Jeżeli jesteś w stanie znosić moje złośliwości, to zgoda- odpuściłam.
Powolnym krokiem podążaliśmy ulicami miasta w kierunku najbliższego parku. Nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem, ale nie była to krępująca cisza, panująca między osobami, które nie mają o czym ze sobą rozmawiać, wręcz przeciwnie odczuwałam między nami jakąś więź. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, przeprosiłam Klausa i odebrałam.
- Cześć mamo, coś się stało?- zapytałam.
- Córeczko, nic się nie stało, tylko oczekuję cie w niedzielę na naszym obiedzie- no nie wiedziałam, że w końcu będzie mnie zmuszać.- Nawet nie próbuj się wykręcać, robisz tak od kilku tygodni. Czas na spotkanie rodzinne, nie zapominaj, że nie widziałaś się z braćmi od dłuższego czasu.
- I wcale nie mam ochoty spotykać się z Damonem, mamo- westchnęłam przeciągle.
- To twój brat- upomniała mnie.- Czekam w niedzielę o czternastej i kropka.
- Do zobaczenia, mamo- rozłączyłam się.
Spojrzałam na Klausa. Bacznie mi się przyglądał.
- Problemy w domu?- zapytał.- Przepraszam, nie chciałem podsłuchiwać.
- Moja mama oczekuje, że spotkam się z moim dawno niewidzianym bratem- przerwałam- z którym delikatnie rzecz ujmując nie rozumiemy się zbyt dobrze.
- Problemy z rodzeństwem, doskonale to rozumiem- powiedział.- Masz brata, to kolejna rzecz, której się o tobie dowiaduje.
- Nawet dwóch, są zupełnie różni- przyglądał mi się.- Stefan to spokojny człowiek, uwielbiam go jest prawdziwym przyjacielem, za to Damon jest ciężko go nazwać, jest kobieciarzem, który myśli, że każda laska na niego leci bo jest przystojny- powoli gubiłam się we własnych słowach.
- Jesteś najmłodsza?- zapytał zaciekawiony.
- Tak, jestem jedynym dzieckiem z drugiego małżeństwa mojej mamy- odpowiedziałam.
- Najbardziej rozpieszczona ze wszystkich?- zapytał unosząc brwi.
- Oczywiście- spojrzałam na zegarek.- Przepraszam, ale ja już muszę pędzić, do widzenia.
- Do zobaczenia, Caroline.
Kiedy się rozeszliśmy, każde w swoim kierunku, uświadomiłam sobie dziwność całej sytuacji. Niklaus Mikaelson jeden z największych milionerów calusieńkich Stanów Zjednoczonych, poświęcił dłuższą chwilę swojego cennego czasu, mnie, szarej myszce zwanej Caroline Forbes.
_________________________________________
Znowu napisałam rozdział wcześniej niż planowałam. Trzymajcie go!
Super rozdział :) Już nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :-D extra scena przed autem Klausa :-D
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział
Pozdrawiam ;)
Muszę Cię pochwalić za to, że dodałaś szybciej rozdział i za to, że jest on świetny:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.S
Czeeeeeść ! Przeczytałam rozdział dzis rano , ale musiałam iść do sql i nie zdarzyłam napisać komentarza xd
OdpowiedzUsuńA więc ! Rozdział cudowny ! Nie mogę się doczekać obiadku z Damonem i Stefanem *__* Jestem też strasznie ciekawa , czy Damon będzie z Eleną xd <3
Lol Caroline powinna być wdzięczna Klausowi za to , że uratował ją przed szefem xd
"szara myszka Caroline Forbes : nasz Caroline strasznie się nie docenia !
Czekam , aż miedzy Klausem a Caroline dojdzie do czegoś poważniejszego ! Już sobie to układam w głowie xd *__*
LOL jaki długi komentarz O.o Okej , koniec !
Dobra , zapraszam jeszcze tylko na kolejny rozdział na moim blogu xd Jest duży wątek o Caro i Klausem xd
http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń