- Cześć córeczko- zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku- jak ja się za tobą stęskniłem.
- Hej, tato ja też tęskniłam- weszłam do środka. Nic się tutaj nie zmieniło odkąd opuściłam dom siedem lat temu. W salonie nadal stały te same meble. Biała kanapa, telewizor, komoda z różnymi pierdółkami, które z zamiłowaniem kolekcjonuje moja mama, stolik do kawy, po prostu mój dom rodzinny.
- Gdzie mama?- zapytałam.
- A gdzież ona może być- uśmiechnął się- oczywiście przygotowuje nam pyszny obiad w kuchni.
Rzeczywiście kiedy głębiej odetchnęłam poczułam cudowny zapach pieczonego kurczaka, pomieszany z aromatem mojej ulubionej szarlotki. Udałam się do królestwa mojej mamy.
- Cześć mamo, jak tam gotowanie?- przywitałam się. Moja rodzicielka odwróciła się do mnie z promiennym uśmiechem na ustach.
- Caroline, jak dobrze, że jesteś- uściskała mnie.- Już się bałam, że znów wymyślisz jakąś wymówkę.
- Szczerze, chciałam to zrobić, ale nic ciekawego nie przyszło mi do głowy- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.- Mamo, gdzie są moi dwaj kochani braciszkowie?
- Stefan jest na górze- powiedziała.- Damon natomiast wyszedł na chwilę zobaczyć się z przyjacielem.
Wyszłam z kuchni zostawiając mamę samą i udałam się na górę do pokoju brata. Zauważyłam, że właśnie rozmawiał z kimś przez telefon, najprawdopodobniej o pracy.
- Znowu kogoś zamordowali?- zapytałam przekraczając próg.
- Caroline, jak dobrze cie widzieć- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.- Wiesz, że ja nie potrafię wytrzymać bez mojej pracy.
- Dokładnie tak jak nasza mama- powiedziałam.- Chociaż ty chyba jesteś jeszcze większym pracoholikiem. Stefan od pięciu lat pracował jako komisarz śledczy w Sztokholmie.
- Przygadał kocioł garnkowi- odparł Stef delikatnie szturchając mnie w bok.
- Caroline, Stefan zejdźcie na dół- usłyszeliśmy głos mamy i posłusznie zeszliśmy na dół.
Niestety nadeszło nieuniknione spotkanie z Damonem kiedy wreszcie zasiedliśmy do stołu.
- Moja cudownie nieskazitelna siostrzyczka wreszcie raczyła spotkać się ze mną- powiedział drwiąco.
- Można się było spodziewać, że nie będziesz trzeźwy- odparłam złośliwie.
- Auć, zabolałoby gdybym się tym przejmował, kochana blondyneczko.
- Natychmiast, macie zakończyć tą głupią dyskusję!- krzyknęła mama.- Jesteście rodzeństwem i odnoście się do siebie z szacunkiem.
- Mamo, on zawsze zaczyna, a ja sobie nie pozwolę żeby jakiś... osoba jego pokroju mi ubliżała- zaczęłam tłumaczyć.
- Osoba mojego pokroju?- zapytał Damon.- No tak jej wysokość zaczęła mierzyć znacznie wyżej. Niklaus Mikaelson, seksowny milioner jest pewnie spełnieniem twoich skrytych marzeń- dodał.- A mnie się nazywa bzykaczem, a twoja córeczka oprowadza się z bogaczem, żeby zyskać sławę, a o wszystkim piszą gazety- miałam tego szczerze dość, wstałam od stołu i powiedziałam.
- Było bardzo miło, ale pozwolicie, że opuszczę już to urocze spotkanie rodzinne- udałam się do drzwi, którymi z całej siły trzasnęłam i wsiadłam do samochodu.
Wiedziałam, że ta cała uroczystość rodzinna zakończy się wielkim fiaskiem. Mimo, że spodziewałam się jeszcze gorszych rzeczy byłam wściekła. Nagle usłyszałam dzwoniącego telefonu.
- Czego!- wrzasnęłam.- Jeżeli myślisz, że wybaczę temu łajzie jego słowa grubo się mylisz, mamo!
- Caroline, różnie do mnie mówiono, ale jeszcze mamo to nigdy- usłyszałam rozbawiony głos z brytyjskim akcentem.- Jesteś zdenerwowana, więc może nie będę przeszkadzać.
- Przepraszam, nie chciałam- odparłam zmieszana.- Po prostu brat mnie zdenerwował.
- Nie szkodzi- odpowiedział.- Może masz ochotę na kawę?- zastanowiłam się chwilę.
- Z przyjemnością- odpowiedziałam mimo obaw, że kolejny raz jakaś wredna gazeta rozpiszę się o naszym rzekomym romansie.
- Gdzie jesteś?- zapytał po chwili.
- Właśnie wracam do miasta, a ty?- wiedziałam, że robię coś niewłaściwego, ponieważ w głowie dźwięczały mi słowa Eleny oraz Bonnie. Wpadłaś mu w oko, mówię ci, Nie powinnaś tego robić. Wiem o tym Bonnie.
- Będę na ciebie czekał pod twoim mieszkaniem- powiedział Klaus przerywając moje przemyślenia.
- Dobrze, niedługo będę- i rozłączyłam się.
***
Już podjeżdżając pod nasz wieżowiec wiedziałam, że Klaus już czeka. Niechętnie wyszłam z samochodu i podeszłam do niego.
- Przepraszam, że musiałeś na mnie tak długo czekać- powiedziałam.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odpowiedział z uśmiechem.- Wsiadaj chce ci coś pokazać- zawahałam się.- Nie masz się czego bać, nie jestem psychopatycznym mordercą- uśmiechnął się.
Przekonał mnie ten uśmiech i wykonałam jego polecenie. Fotele ze skóry były tak wygodne, że mogłabym na nich zasnąć. Jechaliśmy przez jakąś godzinę, a ja wsłuchiwałam się w muzykę lecącą z radia, nagle przypomniałam sobie słowa Damona.
- Klaus, wiedziałeś, że nasze wspólne zdjęcie ukazało się niedawno w gazecie?- zapytałam ciekawa jego reakcji.- Mój brat nie odmówił sobie skomentowania tego faktu.
- Tym cie tak zdenerwował?- zapytał.- Owszem powiadomił mnie o tym mój prawnik.
- Dlaczego prawnik?- teraz już zżerała mnie ciekawość.
- Widać, że nie czytałaś tego artykułu- odpowiedział.- Ale to już nieaktualne, rozwiązałem ten problem.
- Co takiego było w tym artykule, mów- ton mojego głosu przeszedł w rozkazujący.
- Cóż...- zrobił pauzę.- Delikatnie rzecz ujmując zrobiono z ciebie moją nową kochankę- nie no myślałam, że zaraz wybuchnę.
- Kochankę?!- podniosłam głos.- Przecież ja zrobiłam z tobą tylko wywiad dla mojej gazety i kilka razy się spotkaliśmy. Nic nas nie łączy.
- Ważne, że my zdajemy sobie z tego sprawę- odpowiedział.- Jednak nie pozwolę obrażać ani siebie ani ciebie.
- Dziękuje ci- powiedziałam.- Powiesz mi wreszcie gdzie jedziemy?
- Poczekaj jeszcze chwilę- odparł. Minęło jakieś pięć minut, kiedy Klaus zatrzymał samochód i wysiadł, otwierając mi drzwi od strony pasażera.- Jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam i zaniemówiłam. Byliśmy na jednym w zniesień za miastem, z którego rozpościerał się przepiękny widok na Nowy Jork. Był to jeden z najładniejszych krajobrazów jakie w życiu widziałam. Spojrzałam na Klausa pytająco.
- To jedno z najbardziej uspokajających miejsc na Ziemi- odpowiedział.- Chciałem żebyś i ty je zobaczyła.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu, podziwiając widoki. Jednak kiedy spojrzałam w dół przez barierkę żołądek podszedł mi do gardła. Poczułam jak Klaus ściska moją dłoń.
- Mam olbrzymi lęk wysokości- powiedziałam przełykając ślinę.
- Zamknij oczy- poprosił, niechętnie wykonałam już kolejne polecenie. Poczułam jak stanął za mną i złapał za obie ręce przytulając moje plecy do swojego torsu.- Teraz też się boisz?- zapytał, a ja natychmiast otworzyłam oczy.
- Klaus co ty wyprawiasz?- zapytałam zszokowana jego zachowaniem. Jednak bardziej przeraziła mnie moja własna reakcja. Było to bardzo przyjemne uczucie, kiedy uświadomiłam sobie, że Niklaus trzyma mnie w ramionach i nie pozwoli żeby coś mi się stało.
- Naprawiam pewne niedopowiedzenie- powiedział i spojrzał mi w oczy, a ja nie potrafiłam odwrócić wzroku i wtedy mnie pocałował.
Był to delikatny, nie zbyt natarczywy pocałunek. Usta Klausa były tak miękkie i ciepłe wręcz stworzone do pocałunków. Na jedną cudowną chwilę cieszyłam się po prosu tylko tym cudownym wrażeniem, jednak głos rozsądku wreszcie dał o sobie znać.
- Klaus, przestań- powiedziałam odrywając się od niego.- Nie powinieneś tego robić.
- Niby dlaczego, jesteśmy dwójką dorosłych ludzi- odparł.- Marzyłem żeby to zrobić odkąd się pierwszy raz spotkaliśmy.
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc palnęłam pierwszą rzecz jaka wpadła mi do głowy.
- Nie chce o tym rozmawiać, możesz mnie odwieść do domu- pokiwał potakująco głową i razem wsiedliśmy do samochodu. Wiedziałam, że z tego wyniknie dużo problemów.
jhgflklsajkvdajkv jest , jest , jest !
OdpowiedzUsuńCzekałam na to !Szkoda , że Caroline to przerwała !
Rozdział Mega <3 Czekam z niecierpliwością na następny !
Zapraszam do mnie :)
http://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny <3
Świetny rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńBoskiee;3
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że Caroline zachowała się tak pod koniec
Pozdrawiam
Kocham Cię za ten blog *-*
OdpowiedzUsuńKocham *-*